Obchody pierwszej rocznicy katastrofy smoleńskiej znowu wywołały burzę. Przemówienie Jarosława Kaczyńskiego w Sali Kongresowej, wiec pod Pałacem Prezydenckim, groźnie wyglądające transparenty przeciwników rządu i wreszcie usunięcie przez Rosjan pamiątkowej tablicy w Smoleńsku – to wszystko uruchomiło lawinę spekulacji, kto ma do czego prawo, gdzie jest granica wolności słowa, czy dojdzie do wojny polsko-polskiej i tak dalej, i tak dalej. Znów nastały kłótnie o Polskę A i Polskę B, Polskę konserwatywną, a tą nowoczesną, znów wszyscy pytać zaczęli, gdzie tak w ogóle jest Polska?
Rozgniewana Polska pod Pałacem Prezydenckim
Harcerski krzyż zatknięty przed Pałacem Prezydenckim, modlące się gorliwie kobiety i mężczyźni, walka w obronie i przeciw krzyżowi – to wszystko obserwowaliśmy w lecie. Dziś przed pałacem gromadzą się ci sami albo podobni im ludzie, przynoszą nowe krzyże, przynoszą wieńce i kwiaty, a z Pałacu Prezydenckiego robią narodową mogiłę. Walka już jednak nie toczy się na krzyże, ale na słowa. Im mocniej, im bardziej prowokująco, tym lepiej. Hasła typu „Putin- morderca, Tusk-zdrajca”, „Mord katyński 1940, mord smoleński 2010”, wśród zwolenników Jarosława Kaczyńskiego wywołują jedynie aplauz. Obrzucanie obelgami obecnego rządu i prezydenta, przeplata się z modlitwą i okrzykami na cześć prezesa. Czy tu jest Polska? Śmiem twierdzić, że tak, tu jest Polska. Do bólu patriotyczna, trochę zgorzkniała, trochę sfrustrowana i agresywna, ale Polska.
Rozbawiona Polska przed telewizorami
Kilka dni przed pierwszą rocznicą katastrofy smoleńskiej Prawo i Sprawiedliwość wezwała rodaków do bojkotu popularnego programu rozrywkowego „X-Factor”. Władze TVN zapowiedziały bowiem, że w niedzielę 10 kwietnia nie zrezygnują z emisji programu, który średnio ogląda co tydzień ponad 4 miliony ludzi. Polacy jednak na bojkot się nie zgodzili, co więcej, tego dnia oglądalność Wojewódzkiego i spółki wzrosła do ponad 5,5 miliona widzów. „X-Factor” pobił nie tylko swój własny rekord, ale też był najczęściej oglądanym programem w ciągu całego dnia. Czy więc domy tych wszystkich osób, które w dniu tak ważnej narodowej rocznicy postanowiły się trochę rozerwać, to była Polska właśnie? Znów śmiem twierdzić, że tak. To też była Polska, taka, która nie dała się zwariować i nie dała zapanować przeszłości nad własnym życiem, Polska radosna.
Rozbestwiona Polska na stadionach
Niedawno głośno było o tym, jak polscy kibice zdemolowali stadion w Kownie przy okazji towarzyskiego meczu naszej reprezentacji z Litwą. Niedługo później, po nieudanym dla Legii Warszawa meczu ligowym, Piotr Staruchowicz, niejaki „Staruch”, zwyzywał i uderzył Jakuba Rzeźniczaka, piłkarza swojego „ukochanego” klubu. „Staruch” to nie byle jaki kibic, to przywódca całej bandy kiboli Legii, dzięki któremu trybuny co tydzień zapełniają się widzami, a klub na tym zarabia. Władze Legii , bojąc się o frekwencję na meczach, bardzo niechętnie ukarały więc „Starucha” zakazem stadionowym. Media sprawę rozdmuchały i okazało się, że praktyki takie nie są rzadkie, a kluby współpracują z osobami działającymi na pograniczu albo w ogóle poza prawem. PZPN jak zwykle umywa ręce, działacze wolą przecież zajmować się zmianą logo związku, niż wdawać się w spory z jakimiś tam kibolami. Czy to jest Polska? Niestety, muszę odpowiedzieć, że tak. Polska chuliganów, bandytów, karierowiczów i ludzi, którym na niczym nie zależy, ale też Polska.
Jeśli ktoś uważa, że Polska to kilka odrębnych bytów, to się myli. Jest jeden naród, który mieszka w obrębie tych samych granic i w którym miejsce swoje mają zarówno obrońcy krzyża i zwolennicy teorii o zamachu w Smoleńsku, jak i miłośnicy programów rozrywkowych, przeciwnicy braci Kaczyńskich i wielu innych ludzi, w tym niestety również chuligani. Nie ma Polski A i Polski B, Polski katolickiej i ateistycznej. Jest jedna Polska i różnorodne w nim jednostki.